Jedna z moich Klientek uległa wypadkowi drogowemu. Doznała wówczas urazu, dlatego w jej imieniu wystąpiłem z roszczeniem odszkodowawczym oraz o zadośćuczynienie za doznaną krzywdę. Ostatecznie sprawa trafiła sąd, który błyskawicznie zaczął działać.
W pierwszej kolejności firma ubezpieczeniowa wypłaciła wspomniane odszkodowanie oraz zadośćuczynienie w bezspornej części. Wniosłem odwołanie, po którym dokonano dopłaty nieznacznej sumy.
Razem z Klientką zdecydowaliśmy, że powinniśmy wnieść pozew do sądu o dopłatę. Powodem był uszczerbek na zdrowiu Klientki. Okazał się on większy aniżeli uznała firma ubezpieczeniowa. Pozew taki złożyłem do sądu w ostatnim tygodniu października.
Po niespełna dwóch tygodniach, co naprawdę rzadko się zdarza, sąd przesłał do mnie pismo, w którym wyznaczył już termin pierwszej rozprawy. Stawić na niej mają się moja Klientka oraz świadek. A rozprawa odbędzie się… już w połowie grudnia!
Tak szybkie działanie bardzo mnie zaskoczyło, bo w praktyce to naprawdę niszowe przypadki. Liczę na to, że sąd dalej utrzyma swoje tempo niczym ekspres.